No dobra, "udany" to duże słowo, ale przynajmniej film nie upokarza widza swoją bezdenną
głupotą i chamskimi, szowinistycznymi dowcipami. Adam Sandler jest do przyjęcia (ma rolę
tak mało wymagającą, że nawet wspomniany płetwal błękitny by sobie poradził) jako
wycieraczka dla szalonego - coś tu pachnie "Lotem nad kukułczym gniazdem" -
nieobliczalnego Nicholsona. Nie wiem czy Jack nie wychował się przypadkiem koło
elektrowni jądrowej bo energii i witalności ma za trzech. Okazało się też, że potrafi śpiewać
hity z West Side Story!
http://www.youtube.com/watch?v=voufbcx2nRI
6/10 dla duetu Jack ft. Adam